Święty Józef i moje trudne sprawy

Chciałam podzielić się tym, jak Jezus i św. Józef działają w moim życiu.

Moja mama śp. Anna zawsze modliła się do św. Józefa. Ja również już od dawna modlę się Litanią do św. Józefa oraz różnymi modlitwami, a w miesiącu marcu rozważaniami na każdy dzień. Święty Józef jest moim ulubionym świętym, do którego modlę się w różnych intencjach. Mam 37 lat i wychowuję dzieci. W marcu 2008 roku poczułam się źle, wszystko mnie bolało podobnie jak przy grypie. Zaczęłam robić różne badania. W końcu lekarz zlecił badania HCV, wyszedł wynik dodatni. Skierowano mnie do szpitala na oddział zakaźny, z diagnozą zapalenie wątroby typu C. Przeszłam serię różnych badań (biopsja wątroby itd.). Zakwalifikowano mnie do leczenia. Zaczął się bardzo trudny okres w moim życiu. Musiałam brać bardzo silne tabletki i zastrzyki raz w tygodniu przez cały rok. Był to ciężki okres rocznego leczenia.

Organizm zaczął się buntować i miewałam napady krzyku, płaczu, złości itd. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Moją podporą był mąż, który mi pomagał i troszczył się o mnie. Modlił się, wspierał mnie i zawsze był przy mnie. Nasza córeczka również była bardzo dzielna jak na swoje 6 lat. Widziałam, że się czasami boi, jest nerwowa, ale jakoś to przetrwała. Modliłam się za nią oraz tłumaczyłam jej, że jestem chora i różnie się zachowuję. Bałam się, jak to się wszystko skończy i powierzyłam całą rodzinę, siebie i leczenie Jezusowi oraz św. Józefowi.

Byłam też otoczona modlitwą rodziny i wspólnoty z ks. Jarkiem. Po jakimś czasie poczułam pokój, miałam pewność, że Jezus jest ze mną i wszystko będzie dobrze. Leczenie zakończyłam pomyślnie. Jestem wdzięczna Bogu za zdrowie i za każdy darowany dzień, oraz za opiekę św. Józefa.

Postanowiliśmy z mężem, że przy wyborze imion dzieci mąż będzie decydował o imionach dla dziewczynek, a ja dla chłopców. Pierwsza była dziewczynka, Zuzia. Czekaliśmy na następne dzieci, ale długo się nie pojawiały. Modliliśmy się razem z Zuzią.

W marcu zakończyłam to długie leczenie, a w sierpniu niespodziewanie na kolejną rocznicę ślubu dostaliśmy dar drugiego dziecka. Jakaż to była wielka radość i czas oczekiwania. W kwietniu urodził się nasz syn Józef. Radość, ale i obawa, ponieważ urodził się z wrodzonym, zwichniętym bioderkiem. Znów zaczęliśmy się modlić. Od miesiąca życia Józio był w szynach, później na wyciągu. W tym czasie zmarła moja mama. Józio znów musiał mieć szyny, później kolejny raz wyciąg oraz gips na sześć tygodni. Szyny miał do pierwszego roku życia. Z pomocą Jezusa i św. Józefa leczenie zostało pomyślnie zakończone.

Józio dzielnie przeszedł szyny, szpital i gips. Jest naszym kochanym, wesołym, ślicznym i mądrym dzieciątkiem. Od 15. miesiąca zaczął samodzielnie chodzić. I wszystko jest w porządku. Biega, wspina się, zawsze jest uśmiechnięty i grzeczny.

Dzieci są dla nas wielkim darem, za który dziękujemy każdego dnia.

Łucja, 37 lat, Istebna


polecamy:

67807     72883     68659    57637

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *